czwartek, 30 stycznia 2014

Wioska Sinchicuy.

Środa, 29.01.2014, godzina 06:00- pobudka, prysznic, modlitwa i śniadanie. O godzinie 07:00 wyruszyłem do portu Nanay, skąd razem z dwiema siostrami zakonnymi, z Ritą-prawniczką i Edsonem- gitarzystą z parafii św. Piotra wyruszyliśmy do wioski Sinchucuy. Przed nami 1,5h podroży łódką peke-peke. Wsiadając do łodzi zaskoczył mnie bardzo młody wiek naszego kapitana, okazało się że chłopak ma 15 lat, niesamowite taki młody a tak bardzo sprawnie obsługiwał swoją łódkę. Okazał się bardzo dobrym i pewnym kierowcą. Po długiej podróży Amazonką w końcu dotarliśmy do celu. Jak tu pięknie, kaplica położona na wzgórzu, nad brzegiem rzeki. Poszliśmy na obchód wioski, aby mieszkańców zaprosić na Msze, choć i tak wiadomo im było, że dziś przybędzie ksiądz i odprawi dla nich Mszę świętą. Idąc przez wioskę, nie mogłem się nadziwić, jak tu pięknie, cisza i spokój, widoki zapierające dech w piersiach, ta przyroda jest cudowna. Idąc między domkami wioski, nagle pojawiła się jakaś pani i powiedziała nam, że nas zaprasza na mięso z krokodyla, pyszna sprawa-pomyślałem sobie, bo miałem już okazję wcześniej spróbować ten przysmak. Wchodzą do domu tej pani, straszna bieda i ubóstwo, w hamaku malutkie dziecko, które spało. Dostałem swoją porcję, na zdjęciu widać, że musiał to być mały krokodylek, bo widać jeszcze jego łapki, ale smakował pysznie .Do tego każdy z nas dostał pieczonego banana. Po jakimś czasie wróciliśmy do kaplicy, ale jeszcze musieliśmy zaczekać na animatora wioski, każda osoba ma wyznaczoną osobę, która odpowiada za celebrację, wspólne modlitwy w niedzielę, trochę sobie poczekaliśmy-ponad 2h. W tym czasie pomodliłem się różańcem, koronką, i zrobiłem kilka zdjęć dziewczynkom, które miały niesamowitą zabawę, wdrapując się na drzewo. W końcu nadszedł czas Mszy świętej, niesamowite przeżycie podczas odprawiania Eucharystii mogłem cały czas widzieć Amazonkę, podziwiać jej piękno. Jaki Pan Bóg jest Wszechpotężny stwarzając nasz świat, i otaczającą nas przyrodę. Po Mszy świętej była krótka pogadanka Rity z ludźmi na sprawy administracyjne i prawne. W Peru, w wioskach czasami zdarza się tak, że nie każda osoba ma swój dowód osobisty, nie jest zarejestrowana w urzędzie, czyli w świetle prawa nie istnieje, nie ma żadnych praw obywatelskich. Dlatego też potrzebne są takie spotkania, aby uświadamiać ludzi, aby zmienili swoją sytuację prawną. Potem poszliśmy na obiad, tym razem jedliśmy rybkę z ryżem, ale tu po raz kolejny zostałem zaskoczony. Domek z desek, bieda, a gospodyni domu po zakończonym posiłku przynosi nam miskę z wodą i mydło, aby każdy z nas umył sobie ręce po posiłku, ponieważ rybkę najlepiej je się rękoma- pomyślałem sobie-pełna kulturka. Podziękowaliśmy za obiad, i trzeba było ruszać w drogę powrotną, ponieważ czekała nas jeszcze jedna wioska- Santa Maria. Po około 30 minutach byliśmy już następnej wiosce, okazało się, że ludzie czekali na nas rano, bo animator powiedział, że Msza święta będzie rano. Jak się później okazało, ktoś nas źle poinformował, i pomylił kolejność wiosek, dlatego też po południu nie było tutaj już ludzi, bo każdy ma swoją pracę, trochę porozmawialiśmy, umówiliśmy się z ludźmi na kolejny termin i ruszyliśmy w drogę powrotną do Iquitos. Myślę, że każdy z nas odczuwał już zmęczenie, upał, podróż, to wszystko daję się we znaki. Ale ja byłem taki szczęśliwy, że mogłem chociaż w jednej wiosce spotkać się z ludźmi, odprawić dla nich Mszę świętą. Jak się później dowiedziałem, w Sinchicuy Eucharystia odprawiana jest dwa razy w  roku. Parafia św. Piotra obejmuje 45 wiosek czynnych, w których są kaplice i działają animatorzy, dla jednego księdza odwiedzić wszystkie wioski w ciągu roku jest to niemożliwe. Trzeba wziąć pod uwagę odległości a także finanse, jest to bardzo trudne. Życie poza miastem, nad rzeką w wiosce, to zupełnie inny klimat. Czasami czuję się tak, jakbym był w zupełnie innym świecie, cisza i spokój, brakuje cywilizacji. Prawdą jest, że dżungla człowieka wyżywi, ale również prawdą jest, że dżungla może człowieka zabić, ponieważ jest niebezpieczna i groźna. Za każdym razem jak płynę po rzece, to proszę swojego Anioła Stróża, aby czuwał nade mną, bo Amazonka to naprawdę ogromna rzeka, płyniesz i patrzysz i nie widzisz drugiego brzegu- aż nie chce się wierzyć, ale tak jest naprawdę. Człowiek jest taki malutki wobec Amazonki, i ja odczuwam wobec tej rzeki ogromny respekt, bo ta rzeka rządzi się swoimi prawami. 
Po godzinie 17:00 dotarliśmy do Iquitos, zmęczeni ale szczęśliwi. Małe rzeczy robić z wielką miłością, wkładać całe swoje serce w posługę Bogu i ludziom, o to chodzi w misjach. Jestem szczęśliwy, że dziś mogłem poznać dwie nowe wioski, poznać nowych ludzi. Trochę tego wszystkiego, co dziś widziałem pokazuję na swoich zdjęciach.














niedziela, 26 stycznia 2014

Niedzielne przemyślenia.

Kolejna niedziela w Iquitos za mną. Dziś miałem dwie Msze, rano o godz. 07:00 i wieczorem o godz. 19:00. Dziś było wyjątkowo gorąco, już rano odprawiając Mszę świętą, lał się ze mnie pot. Temperatura dziś wynosiła ponad 35 stopni. Tak sobie pomyślałem dziś, że w Polsce to miałem 4-6 mszy do obstawienia, a tutaj tylko dwie, a człowiek jest bardzo zmęczony, bo klimat robi swoje. Niedziela tutaj jest bardzo spokojna, że nawet jest czas na spacer, i tak też dziś było. Razem z
ks. Szymonem i Gabrysią, świecką misjonarką poszliśmy na obiad a później na spacer. Na ulicy można było zauważyć brak ludzi, cisza i spokój, w taki upał ludzie raczej siedzą w swoich domach. A my, Polacy spacerujemy sobie.  Widziałem kilka osób bezdomnych, które nawet nocą śpią na ławce, bo nie mają własnego domu- smutny widok, ale prawdziwy. W nocy tutaj również jest ciepło.
Dziś na kazaniu mówiłem o nawracaniu się, o powrocie w życiu do Pana Boga.  Mówiłem, że jeśli nie masz chrztu świętego, to możesz się ochrzcić, bo tutaj wiele osób dorosłych jest nieochrzczonych., jeśli żyjesz w konkubinacie, i nie masz przeszkód, to możesz zawrzeć sakrament małżeństwa, jeśli żyjesz w grzechu- to możesz się wyspowiadać.I rano po pierwszej mszy świętej, jedna pani przyszła wyspowiadać się. Dla mnie to było widoczne działanie Pana Boga. I nawet dla jednej osoby warto się spalać i poświęcać, aby przyprowadzić ją do Pana Boga, aby zaczęła żyć blisko Boga. Nie jest łatwo tutaj przyciągnąć ludzi do Pana Boga, chociażby jeśli chodzi o chrzest- rodzice uważają, że jak ich dziecko dorośnie, to wtedy samo sobie wybierze religię, w której chce żyć. I tak wielu rodziców postępuje. Również dziś na mszy wieczorowej uświadomiłem sobie, że ci ludzie naprawdę potrzebują kapłana, który z nimi będzie wspólnie modlił się, sprawował sakramenty, dawał świadectwo życia wiarą w Jezusa Chrystusa. I wiem, że tym ludziom brakuje katechezy,może podstawowych prawd wiary, katechizmu, ale oni chcą żyć blisko Pana Boga.  A ja mam być tym przewodnikiem, który będzie ich prowadził zawsze do Boga, jakież to trudne zadanie i odpowiedzialność za ludzi, ale z mocą Bożą jest to możliwe. W końcu Pan Bóg mnie powołał do tego. Ale nie zawsze to jest łatwe, czasami jest bardzo trudno, i zastanawiasz się, czy to ma sens-ale ja wierzę, że tak, to wszystko mam sens, i ci ludzie chcą żyć z Bogiem, ale nie wszyscy. W tym wszystkim ważna jest moja osobista modlitwa, relacja z Panem Bogiem, bo tutaj naprawdę bardzo szybko i łatwo można się pogubić w tym życiu, i po prostu upaść, dlatego trzeba żyć każdego dnia blisko Pana Boga, dbać o swoją kondycję duchową, o wiarę, o życie duchowe- bo to nadaje sens mojemu działaniu misyjnemu-modlitwa uświęca moją posługę misyjną- i jestem szczęśliwy, że tu jestem w Iquitos.
Ostatnio w moim życiu bardzo intensywnie obecne są słowa bł. Matki Teresy z Kalkuty: "Nie możemy zrobić nic wielkiego, za to małe rzeczy z wielką miłością". I to jest prawda, i staram się to wszystko, co tu robię- robić z miłością Pana Boga, wkładać w to wszystko swoje całe zaangażowanie, całe swoje serce. Tutejsi ludzie potrzebują świadków wiary, że można życ inaczej, blisko Pana Boga. 
Niedziela dobiega końca, jutro rano o godz. 07:00 mam mszę świętą z siostrami zakonnymi.
Powoli zaczynam się czuć coraz lepiej w Iquitos, zaczynam się czuć tak jakbym był w domu- to jest dobra oznaka dla mnie, a jestem dopiero tutaj trzy miesiące. Wiem, że teraz w Polsce są straszne mrozy, ale jakoś nie tęsknię za zimą, wolę ciepło. 
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie, z Panem Bogiem. 
Zdjęcie przedstawia ulicę, gdzie zawsze jest sporo ludzi, dziś było pusto i człowieka bezdomnego, który znajduje się na ulicy w centrum miasta.

czwartek, 23 stycznia 2014

Jubileusz sióstr zakonnych

12 stycznia siostry zakonne ze zgromadzenia Hermanas Del Nińo Jesus Pobre przeżywały podwójny jubileusz, 170- lecie istnienia zgromadzenia i 20-lecie posługi misyjnej w Iquitos. Rano o godzinie 10:00 mieliśmy uroczystą Mszę świętą z biskupem Miguelem, a potem obiad dla wszystkich zebranych. Jak się później okazało siostry wydały ponad 300 posiłków. Dla mnie taki jubileusz to jeszcze daleka przyszłość, bo dopiero jestem trzy miesiące w Iquitos, do 20 lat jeszcze trochę brakuje. Podczas obiadu miałem okazję porozmawiać z siostrą zakonną z Niemiec, która urodziła się koło Katowic w Polsce, a potem z rodzicami wróciła do Niemiec. Jaki ten świat jest mały. Po obiedzie był smaczny tort, i nawet nie zabrakło tańców, panowała wspaniała i radosna atmosfera. 20 lat, to naprawdę długi czas, ale Pan Bóg błogosławi tym siostrom, które tutaj posługują. Obecnie  w Iquitos są cztery siostry z tego zgromadzenia, dwie z Indonezji, jedna z Kolumbii i jedna z Peru, miejscowa. Głównym celem pracy sióstr jest wychowywanie i kształcenie dzieci, katecheza od podstaw, od małego. Moim zdaniem, siostry tutaj robią kawał dobrej roboty. 
Wieczorem pojechałem odprawić Mszę świętą w kaplicy w Masusie. Po całym dniu człowiek naprawdę jest zmęczony, mimo tego że nie mam tak dużo obowiązków, to jednak klimat robi swoje. 
Od stycznia w Iquitos częściej pada deszcz i  przez to trochę temperatura spadła, ale i tak jest ciepło. Proszę wszystkich o jedną zdrowaśkę w intencji naszych sióstr zakonnych, które potrzebują modlitwy, bo wszyscy misjonarze i misjonarki potrzebują wsparcia modlitewnego, ja też.





środa, 8 stycznia 2014

Nowe wiadomości z Iquitos.

Witam serdecznie po dłuższej nieobecności tutaj, tak się złożyło, że zawsze odkładałem pisanie na później. Zacznę może od tego, jak spędziłem sylwestra w gronie znajomych z Polski i z Limy, zabawa trwała do godziny 06:00 nad ranem, a potem poszliśmy wszyscy oglądać wschód słońca, mnie urzekł widok rybka łowiącego ryby w swojej oryginalnej łódce, co widać na zdjęciu. Zabawa sylwestrowa udała się i wszyscy byli zadowoleni, ale chcę opisać jedną ciekawą sprawę. Otóż tej nocy pali się tzw "Piłata", na zdjęciu wygląda to tak, jakby palił się człowiek, a jest to kukła wykonana ze starych, niepotrzebnych rzeczy. Spalenie Piłata symbolizuje spalenie tego wszystkiego, co było złe w kończącym się roku. Bardzo ciekawie to wygląda, jak na ulicy palone są kukły, oczywiście w noc sylwestrową nie zabrakło również fajerwerków. W Iquitos starsi ludzie mówią tak, że jeśli pierwszego dnia miesiąca pada deszcz, to będzie padać każdego dnia do połowy miesiąca, i sprawdza się na razie to, ponieważ od Nowego Roku do dziś, pada każdego dnia..Interesujące, ciekaw jestem jak ludzie to wyczuwają i czy przekonanie ludzi sprawdzi się.
A teraz zmiana tematu na trochę mniej przyjemny, ponieważ okazało się, że nabawiłem się infekcji żołądkowej, zawsze po posiłku bolał mnie żołądek. Musiałem iść do lekarza-gastrologa, wykonać badania i skończyło się na tym, że przez cztery dni przyjmowałem antybiotyk. I tu kolejna ciekawa sprawa, jak kupowałem leki, dostałem tyle, ile było potrzebne, czyli osiem tabletek, dwie na każdy dzień- i zapłaciłem za swoje leki 8 złotych. W Polsce wykupuje się całe opakowania, najważniejsze że lek okazał się skuteczny i teraz czuję się dobrze, choć muszę bardziej uważać na to, co jem. 
Ten tydzień mamy bardzo pracujący, ponieważ od poniedziałku do piątku mamy spotkania wszystkich księży, wybranych osób świeckich z poszczególnych parafii i wspólnie planujemy program duszpasterski na rok 2014, naprawdę jest dużo pracy. Dla mnie jest to okazja, że mogę dowiedzieć się i poznać jak funkcjonuje Kościół w Iquitos. Wychodzę z domu o godzinie 08:00 i wracam przed 19:00 na Mszę świętą. A tak poza tym to wszystko dobrze. Umieszczam zdjęcie szopki,która mnie zachwyciła...bardzo oryginalny pomysł. 
Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała, że jeśli ktoś chciałby do mnie napisać, skontaktować się ze mną, to podaje swojego maila: pablo.staniosek@gmail.com  (bo zawsze tylko ja piszę, a tak ktoś z Was może napisać do mnie). To tyle, pozdrawiam z Iquitos.