Sobota-Niedziela
O godzinie 06:40 po raz kolejny
przyszło dwóch panów, którzy przeprowadzili akcję „okadzenia” naszego domu i
wszystkich budynków, aby zapobiec chorobie denga, która jest przenoszona przez
komary. Po tym, jak trująca substancja zostanie rozpylona, nie można wchodzić
do pomieszczenia przez godzinę. Dlatego też, razem z Pawłem poszliśmy sobie na
śniadanie. Sobota upływała spokojnie, po obiedzie pojechałem do centrum, aby
kupić bilet na samolot do Estrecho, miejscowość na północy Peru, graniczy z
Kolumbią. W najbliższą środę wraz z Gabrysią i ks. Szymonem udajemy się tam, aby odwiedzić Beatę, świecką misjonarkę. Dla mnie
będzie to pierwsza wyprawa poza Iquitos, odkąd tutaj jestem. Lot ma trwać około
1h. Startujemy w środę bardzo wcześnie, o godz. 06:00 rano. I wracamy w
poniedziałek. W Estrecho nie ma księdza, są tylko siostry zakonne, dlatego też
przez te kilka dni będziemy odprawiać tam Msze święte, dla ludzi to jest bardzo
potrzebne, bo w takich wioskach bardzo rzadko są odprawiane msze, ponieważ nie
ma księży.
Po obiedzie dowiedziałem się, że
w niedzielę mam jeszcze jedno dodatkowe zastępstwo w parafii Ducha świętego o
godzinie 07:00, a nastawiałem się na to, że pośpię sobie-ci, którzy mnie trochę
znają, wiedzą że lubię sobie dłużej pospać. Wieczorem po sobotniej Mszy świętej
bardzo szybko położyłem się spać, wiedząc że jutro muszę wcześniej wstać, aby
dojechać do innej parafii i odprawić tam mszę.
Niedziela, godzina 05:30, słyszę
jak pada deszcz za oknem, to zapowiada się ciekawa wyprawa w deszcz-tak sobie
pomyślałem. Kiedy w Iquitos pada deszcz i jest wczesna pora, albo późna to wówczas cena przejazdu motokarem rośnie, i
tak jadąc rano zapłaciłęm 5 soli, a wracając (kiedy już nie padało i było
trochę później) zapłaciłem 3 sole. Tak już jest w Iquitos. Dziś również
przeżywaliśmy Dzień Życia Konsekrowanego, dlatego też zaprosiliśmy nasze
siostry zakonne-sąsiadki na uroczysty obiad do restauracji, było wspaniale,
dużo śmiechu i bardzo pyszne jedzenie. Przed obiadem, przed wyruszeniem w ogrodzie,
który znajduje się obok naszego i sióstr domu, na drzewie dopatrzyliśmy się
iguany, bardzo dobrze była zamaskowana wśród zieleni. Możecie sobie ją zobaczyć
na zdjęciu, z bliska i z daleka. Niesamowite, że takie stworzenia mieszkają
blisko nas. Wieczorem pojechałem, do innej parafii, aby odprawić mszę, i
podczas odprawiania zapomniałem o Gloria, ale na szczęście kleryk mi
przypomniał, że dziś niedziela i śpiewamy Gloria- tak naturalnie powiedziałem
do ludzi- zapomniałem o Gloria, ale teraz możemy wspólnie zaśpiewać- ludzie tak
się uśmiechnęli miło, że tak naprawdę nic się nie stało. Ja też śmiałem się sam
z siebie. Przed zakończeniem Mszy było błogosławieństwo wody i pokropienie nią
ludzi, tu w Peru jest to bardzo ważne dla ludzi, ludzie lubią dużo gestów i
symboli. Wróciłem do domu i byłem już zmęczony, i niedziela dobiega końca.
Dziś również dowiedziałem się, że
jedna z dziewczyn wstąpiła do
zgromadzenia naszych sióstr
Również pamiętałem w swoich
modlitwach w intencji wszystkich osób życia konsekrowanego- niech Pan Bóg Wam
błogosławi.
he he, właśnie z przerażeniem patrzę na te poranna godziny - myśląc sobie: NIEMOŻLIWE!! I on tak rano wstaje?????????????? :-D Gąbin pozdrawia ;-)
OdpowiedzUsuńTo wszystko wyglada pięknie,i to co robisz jest PIĘKNE!!! Twoja Siostra Karolina:)
OdpowiedzUsuń