Po prawie dwóch latach pobytu w Iquitos, przyleciałem do Polski na wakacje. Muszę przyznać, że pierwsze dwa tygodnie były okropne, nie mogłem się przestawić na czas polski, dlatego też zarywałem noce, a później w ciągu dnia odsypiałem. Moje pierwsze wakacje...z utęsknieniem czekałem na to, żeby spotkać się z rodziną, z najbliższymi, z przyjaciółmi.
W Polsce spędziłem trzy miesiące, Bogu dziękuję, że najwięcej czasu miałem okazję spędzić z moją chorą mamą, mnóstwo wspólnych rozmów o życiu, na każdy temat mogłem porozmawiać z mamą. Nie zabrakło również spotkań z przyjaciółmi, z rodziną, jednodniowych wypadów poza Mławę.
Kiedy w październiku wracałem do Peru, to w Polsce naprawdę było już zimno dla mnie, tęskniłem za tropikiem, za nieustającym ciepłem przez cały rok.
Kiedy w październiku wracałem do Peru, to w Polsce naprawdę było już zimno dla mnie, tęskniłem za tropikiem, za nieustającym ciepłem przez cały rok.
Poniżej przedstawiam kilka zdjęć z moich wakacji.
Przez trzy dni miałem okazję odpoczywać w Sopocie, wcześniej pięć dni spędziłem w klinice chorób tropikalnych, aby się przebadać. Wszystkie wyniki wyszły dobrze. Spacer po plaży, czytanie książki, jednym słowem- relaks.
Z wujkiem Zbyszkiem i ciocią Teresą na wspólnym obiedzie...dziękuję Wam za wszystko.
Gdańsk...starówka i odwiedziny znajomych z Mławy.
Agnieszka, Marcin i ja na wspólnym obiedzie. Kuchnia polska jest pyszna.
Mikołajki, nie wiem czemu ale zawsze lubię tutaj wracać.
Pamiątkowe zdjęcie z bp Piotrem, wcześniej miałem okazję zjeść śniadanie w domu biskupim..tak sobie myślę, czy trzeba wyjechać na misje, żeby móc zjeść śniadanie z biskupem?...
Spływ kajakowy z Szumanem, moim prawdziwym przyjacielem...Szuman, dziękuję Ci za wszystko, za wsparcie w tym trudnym czasie dla ,mnie, za rozmowy, za wspólne wypady.
Oj ciężko było dźwigać ten kajak, ale takich dwóch twardzieli dało radę...
Mama i ja na spacerku w parku, w Mławie. Najwięcej czasu spędziłem z mamą. Teraz kiedy jestem w Peru, każdego dnia mogę zadzwonić i porozmawiać z moja kochaną mamą.
Mamo, dziękuję Ci za wszystko.
Ciężko było wracać z Polski do Peru, ale tutaj teraz jest mój dom, moje życie. A przecież i tak kiedyś wszyscy wspólnie spotkamy się w niebie.
Czy trzeba wyjechać na misje, żeby móc zjeść śniadanie z biskupem? - dobre pytanie! Serdeczne pozdrowienia z Gąbina :-) I, zapraszamy: https://www.facebook.com/parafia.gabin
OdpowiedzUsuń