Dnia 25 października wylądowałem w mieście Iquitos, położonym w dżungli nad Amazonką. Wychodząc z samolotu uderzyło mnie ogromne ciepło i wilgotność powietrza, trudno było oddychać, i ręce zaczęły się pocić. Na początku spotkała mnie niespodzianka, wyłączono prąd w tym mieście, była jakaś awaria, i dlatego jadąc samochodem z lotniska na parafię, nie widziałem za dużo. Tylko domki drewniane, jeśli można to nazwać domem i ludzi siedzących przy zapalonych świeczkach. Z Limy do Iquitos leciałem 1,5h.
Zasypiając, leżąc na łóżku, słuchałem dżungli, niesamowite wrażenie, Pan Bóg- dżungla i ja, taki mały robaczek. Pierwszą noc przespałem bez problemu, bo byłem bardzo zmęczony.
Dziś, to znaczy w sobotę zwiedziłem miasto jadąc samochodem, to co zobaczyłem, to nie da się opisać, straszna bieda.Domki zbite z desek, prowizoryczne, brak kanalizacji, dużo hałasu od motocarów i brudu. Ludzie wycinają palmy w dżungli i tak powstaje nowa osada, wspólnota, przez zajęcie nowego terenu. Motocary to to najlepszy środek transportu w tym mieście, motor + riksza, bardzo tanio i szybko, i w miarę wygodnie. Byłem dziś też w seminarium, w którym obecnie znajduje się i uczy 16 kleryków. Potem drobne zakupy, tu można kupić wszystko, najlepsze są owoce. Obiad zjadłem u sióstr zakonnych, które mieszkają obok nas i prowadzą stołówkę dla biednych dzieci. Jutro, czyli w niedzielę mamy festyn parafialny, ogromne święto, fiesta w parafii, będzie loteria, dużo nagród, jedzenia, jakiś koncert, i to wszystko jest dla ludzi.
O godzinie 7 pm. odprawiłem razem z ks. Pawłem Eucharystię, było dużo ludzi. A wcześniej była Adoracja Pana Jezusa, bez Niego nie dałbym rady. Panie Boże dziękuję Ci za powołanie misyjne.
To tyle na dziś, nie umieszczam zdjęć, bo jeszcze nie mam żadnych z dżungli.
Z serca błogosławię w imię Ojca i Syna i Ducha świętego.Amen. Proszę wszystkich o modlitwę w intencji misjonarzy i misjonarek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz