czwartek, 6 listopada 2014

Wywiad w Gościu Niedzielnym.

!9 października w Gościu Płockim został opublikowany wywiad dotyczący mojej pracy misyjnej w Iquitos. Autorem pytań jest pani Agnieszka Małecka, dziennikarz "Gościa Płockiego". Zapraszam do lektury.

- Czytając Księdza blog ma się wrażenie, że tymi doświadczeniami rocznego pobytu w Peru można byłoby obdzielić kilka osób. Kiedy był taki moment poczucia, „rzucenia na wielkie wody”?
Myślę, że już od małego miałem w sobie duszę „włóczęgi”, a powołanie misyjne wzrastało z biegiem czasu. Najpierw powołanie kapłańskie, a potem zrodziło się we mnie pragnienie wyjazdu na misje. Kontakt z  Siostrami Misjonarkami Miłości Matki Teresy z Kalkuty oraz kontakt z misjonarzami pogłębiał moje pragnienie ”wypłynięcia na głębię”.   Przed przyjęciem święceń kapłańskich rozmawiałem z biskupem Piotrm Liberą, że w przyszłości chciałbym wyjechać i poczuć misyjny szlak w swoim życiu. I tak się stało.

- Na tym bogatym szlaku misyjnym, znalazła się wioska, w której nie było żadnego księdza od 20 lat. Czy w takich chwilach najbardziej doświadcza się sensu misji?
Ta wioska, to wyprawa mojego życia. 12 godzin marszu przez dżunglę z plecakiem, brak wody i jedzenia, brak sił. Po dojściu do tej wioski, myślałem tylko o tym, żeby położyć się spać, a przecież ludzie już tak dawno nie widzieli u siebie księdza. Po krótkiej katechezie, ochrzciłem tam dwójkę małych dzieci. To prawda, że miałem poczucie  że na własnych obolałych nogach przyniosłem tutaj słowa Ewangelii, sakrament Chrztu świętego, modlitwę. Przyniosłem tym ludziom miłość Pana Boga, niesamowite doświadczenie miejsca, gdzie brakuje cywilizacji. W Polsce jesteśmy przyzwyczajeni, że wszędzie są księża. Niestety, na misjach brakuje kapłanów.

- Mała dziewczynka zapytała, czy jest Ksiądz przyjacielem Boga…Czego mogą nauczyć misjonarza z Polski swoimi zachowaniami, słowami młodzi i starzy Peruwiańczycy?
Kultura i mentalność ludzi z Iquitos, jest zupełnie inna niż w Polsce. Przede wszystkim od tutejszych ludzi mogę się uczyć cierpliwości, aby w swoim życiu nie śpieszyć się, bo na wszystko  wystarczy czasu. Cierpliwość to podstawowa cnota każdego misjonarza. Dzieci, młodzież a także dorośli uczą mnie również otwartości i serdeczności do innych ludzi. Prosta wiara w Pana Boga bardzo często pozytywnie mnie zaskakuje, i to jest ich świadectwo wiary.

- Parafia św. Antoniego z Padwy w Iquitos – czym zaskakuje, jakie wyzwania niesie?
Minęło pięć miesięcy jak jestem proboszczem w tej parafii, i dopiero poznaje tutejszych parafian, jak funkcjonuje parafia w ciągu roku. Bardzo pozytywnie zaskakują mnie parafianie, którzy udzielają się w życiu parafii, zawsze mogą mi pomóc. Nawet podczas powodzi kościoła i domu parafialnego, mogłem liczyć na ich pomoc, bez nich byłoby ciężko posprzątać skutki powodzi. Zaskakuje mnie ich pomysłowość i otwartość na drugiego człowieka. Wyzwań jest wiele i pomysłów w mojej głowie mnóstwo, ale potrzebuje dużo czasu, aby powoli wprowadzać swoje plany w czyn. Podstawową sprawą jest solidna katecheza dzieci, młodzieży i dorosłych, którzy przygotowują się do przyjęcia różnych sakramentów świętych.


- Patrząc jedynie na zdjęcia z misji – piękne widoki, gromada uśmiechniętych dzieci wokół księdza misjonarza – można czasem zapomnieć, że misje to nie czysta idylla…
Czasami uśmiech na twarzy dziecka, to jedyne co posiada…smutne, ale prawdziwe. Bieda, kryzys rodziny, brak edukacji, przemoc w rodzinach, współczesne problemy dotykają również Iquitos. Zachwyt nad przyrodą, nowym miejscem minął mi po sześciu miesiącach pobytu tutaj. Później rozpoczęła się posługa misyjna, i tak jest do dziś. Każdy dzień jest inny, i trzeba umieć zachwycać się i cieszyć małymi rzeczami.

- Na blogu przewijają się często słowa „wdzięczność” i „zaufanie”. Misje nadają im pełne znaczenie?
Tak, wdzięczny jestem Bogu za każdy dzień mojej posługi misyjnej, za każdą spotkaną osobę. I każdego dnia uczę się zaufania do ludności miejscowej, choć to czasami bywa trudne, bo na każdym kroku chcą Cię oszukać, nie wszyscy oczywiście, ale większość.
Wdzięczny jestem także ludziom, moim parafianom, że pomagają mi w prowadzeniu parafii, łodzi Piotrowej. To jest bardzo ważne, że nie jestem sam na tym pokładzie.

- Pracuje Ksiądz w Iquitos, gdzie od paru dobrych lat obecni są księża z diecezji płockiej. Czy ma to jakieś znaczenie? Czy to pomaga?
Owszem, w Iquitos pracuje razem ze mną pięciu księży z diecezji płockiej. Uważam, że jest to dobry pomysł, aby tworzyć takie wspólnoty misyjne kapłanów z konkretnej diecezji. Ja, przez pół roku mieszkałem na parafii u księdza z naszej diecezji, i dzięki temu mogłem zapoznać się z tym, jak wygląda praca duszpasterska księdza w Iquitos. To był bardzo dobry czas aklimatyzacji.

- Gdzie zaczynają się tak naprawdę misje? W danym kraju, gdzie się jest posłanym, czy w sercu człowieka?

Myślę, że każdy człowiek żyjący na ziemi ma jakąś misje do spełnienia, do wykonania. Moje misje na początku rodziły się w moim sercu, a potem wyjechałem do Peru, kraju w którym brakuje kapłanów. Prawdą jest, że każdy z nas jest tylko pielgrzymem tu na ziemi. I można sobie postawić pytanie, dokąd idziesz człowieku? Co jest Twoim celem?  Każdy z nas poprzez chrzest wezwany jest do głoszenia Miłości Pana Boga, nie ważne w jakim miejscu się znajdując. Każdy z nas ma swoją drogę do nieba. Tą drogą nie można iść bez Jezusa.

niedziela, 2 listopada 2014

Bierzmowanie.

       08 października odbyło się Bierzmowanie w mojej parafii. Pierwszy raz w życiu udzielałem tego sakramentu, oczywiście mając pozwolenie swojego biskupa Miguela. Siedem dorosłych osób przyjęło sakrament, który ma umocnić ich w wierze, w miłości do Pana Boga. Tak sobie myślę, że te osoby powinny zawrzeć sakrament małżeństwa, zakładając swoje rodziny,to ich świadectwo prawdziwej wiary. Czas pokaże, ile osób z tej siódemki to uczyni. 
Duchu Święty umacniaj te osoby swoją obecnością. Amen. 
        Proszę zwrócić uwagę, jaką mam piękną stułę z Polski- ks. Szumanie- DZIĘKUJE!