sobota, 21 listopada 2015

Akcje ewangelizacyjne w Polsce.

    Podczas swoich wakacji w Polsce, miałem również okazję podzielić się swoim świadectwem misyjnym w niektórych parafiach. Z góry dziękuje Wam wszystkim za zaproszenia, za Waszą gościnność, za Waszą ofiarność. 
        Dla mnie to było również ciekawe doświadczenie, móc rozmawiać z ludźmi o misjach, dzielić się tym, czym żyję w Peru. 
Kilka fotek z miejsc, gdzie miałem okazję ewangelizować, dzielić się swoim doświadczeniem misyjnym.
Już więcej nie będzie wpisów z wakacji w Polsce. Kolejny będzie już dotyczył mojego życia misyjnego w Iquitos.  

                             Przedwojewo, msza odpustowa i procesja eucharystyczna-wielkie dzięki Szumanie za miłe zaskoczenie. Ten mały, drewniany i zabytkowy kościół zrobił na mnie ogromne wrażenie.

                            Nowy Kazanów, diecezja radomska. Ksiądz proboszcz Stanisław Rożej i mój dobry przyjaciel ks. Krzysiek Dziuba, już tyle lat się znamy. Jak byłem w Polsce, zawsze odwiedzałem Krzycha w jego parafiach.

                            Pawłowo, i odpust. Ks. Robercie dziękuję za zaproszenie, za rozmowy o życiu, za wsparcie modlitewne i duchowe. Dobrze jest porozmawiać trochę na wyższym poziomie, a nie tylko o o sprawach przyziemnych.
Pruszków, parafia św. Edwarda. To w tej parafii sporo czasu spędziłem na modlitwie, na Eucharystii. Ks. Robertowi i ks. Tomkowi wielkie dzięki za miłą atmosferę i rozmowy przy kawce. 

Obory, i wyjazd z maturzystami z "budowlanki" w Mławie. To był bardzo dobry dzień skupienia. To właśnie tutaj podczas adoracji Pana Jezusa, dostałem smsa, że mama nie dostanie kolejnej dawki chemii, bo jest za słaba na to. W moich oczach pojawiły się łzy. Nikt tego nie widział, tylko Ty, Panie Jezu- w Tobie moja siła i nadzieja.  
Sanktuarium Maryjne w Oborach to niesamowite miejsce dla mnie, to tuatj przeżywałem swoje rekolekcje przed święceniami kapłańskimi. Przepiękny ogród, cisza i spokój.. Bóg i człowiek...czasami tęsknimy za tym, bo jesteśmy bardzo zabiegani, Może warto zatrzymać się na chwilę, żeby w swoim życiu nie zgubić relacji z Jezusem. 

Szreńsk, parafia św. Wojciecha i niedziela misyjna. Dziękuję ks, proboszczowi za przekazanie całej tacy niedzielnej na cele mojej parafii św. Antoniego z Padwy w Iquitos.  Tutaj też odprawiłem Mszę świętą za swojego zmarłego  wujka Leszka.

Moja parafia rodzinna, Matki Bożej Królowej Polski w Mławie. Szkoda, że tutaj nie miałem okazji podzielić się swoim doświadczeniem misyjnym, zapewne ludzie posłuchaliby z zainteresowaniem, ale nie było mi to dane uczynić..,

środa, 18 listopada 2015

Wakacje w Polsce.

Po prawie dwóch latach pobytu w Iquitos, przyleciałem do Polski na wakacje. Muszę przyznać, że pierwsze dwa tygodnie były okropne, nie mogłem się przestawić na czas polski, dlatego też zarywałem noce, a później w ciągu dnia odsypiałem. Moje pierwsze wakacje...z utęsknieniem czekałem na to, żeby spotkać się z rodziną, z najbliższymi, z przyjaciółmi. 
W Polsce spędziłem trzy miesiące, Bogu dziękuję, że najwięcej czasu miałem okazję spędzić z moją chorą mamą, mnóstwo wspólnych rozmów o życiu, na każdy temat mogłem porozmawiać z mamą. Nie zabrakło również spotkań z przyjaciółmi, z rodziną, jednodniowych wypadów poza Mławę.
Kiedy w październiku wracałem do Peru, to w Polsce naprawdę było już zimno dla mnie, tęskniłem za tropikiem, za nieustającym ciepłem przez cały rok.
Poniżej przedstawiam kilka zdjęć z moich wakacji.

Przez trzy dni miałem okazję odpoczywać w Sopocie, wcześniej pięć dni spędziłem  w klinice chorób tropikalnych, aby się przebadać. Wszystkie wyniki wyszły dobrze. Spacer po plaży, czytanie książki,  jednym słowem- relaks.
Z wujkiem Zbyszkiem i ciocią Teresą na wspólnym obiedzie...dziękuję Wam za wszystko.

Gdańsk...starówka i odwiedziny znajomych z Mławy.

                           Agnieszka, Marcin i ja na wspólnym obiedzie. Kuchnia polska jest pyszna.
                                      Mikołajki, nie wiem czemu ale zawsze lubię tutaj wracać.
Pamiątkowe zdjęcie z bp Piotrem, wcześniej miałem okazję zjeść śniadanie w domu biskupim..tak sobie myślę, czy trzeba wyjechać na misje, żeby móc zjeść śniadanie z biskupem?...
Spływ kajakowy z Szumanem, moim prawdziwym przyjacielem...Szuman, dziękuję Ci za wszystko, za wsparcie w tym trudnym czasie dla ,mnie, za rozmowy, za wspólne wypady.
                        Oj ciężko było dźwigać ten kajak, ale takich dwóch twardzieli dało radę...

Mama i ja na spacerku w parku, w Mławie. Najwięcej czasu spędziłem z mamą. Teraz kiedy jestem w Peru, każdego dnia mogę zadzwonić i porozmawiać z moja kochaną mamą. 
Mamo, dziękuję Ci za wszystko. 
Ciężko było wracać z Polski do Peru, ale tutaj teraz jest mój dom, moje życie. A przecież i tak kiedyś wszyscy wspólnie spotkamy się w niebie.