czwartek, 23 kwietnia 2015

Trzy tygodnie rekolekcji.

Witam Was po dłuższej przerwie. Na początku chcę podziękować Wszystkim za udział w akcji "Dycha za misjonarza", za modlitwę. Innym razem opiszę, jak przeżyłem ten czas Wielkiego Postu. Dziś postanowiłem podzielić się z Wami tym, jak to przez trzy tygodnie przeżywałem różne rekolekcje. 
    Pierwszy tydzień, to ja poprowadziłem rekolekcje dla sióstr zakonnych, podczas których mówiłem o radości życia konsekrowanego. Każdego dnia był czas na modlitwę osobistą, na medytację, adorację Pana Jezusa. Czas rekolekcji w zupełnej ciszy. Od poniedziałku do soboty razem z siostrami przeżywałem ten czas, ponieważ słowo Boże również przemawiało do mnie. Sam po sobie widzę, że potrzebuję takiego czasu wyciszenia, aby zatrzymać się w swojej codzienności i posłuchać, co Bóg do mnie mówi. 
    Po rekolekcjach z siostrami, sam udałem się do Limy na swoje rekolekcje kapłańskie, które prowadziło dwóch zakonników-eudyści  z Kolumbii. Rekolekcje w klimacie Odnowy w Duchu świętym, miejsce- z jednej strony pustynia, piasek, wiatr - a z drugiej strony ocean- przepiękne miejsce na przebywanie z Panem Bogiem. Chcę tylko powiedzieć, że w rekolekcjach uczestniczyło 106 kapłanów z całego Peru, a narodowości księży zapewne było kilka: Kolumbia, Meksyk, Peru, Hiszpania, Polska, wszystkich nie pamiętam. Rekolekcje odbywały się w ogromnym ośrodku Neokatechumenatu, który może pomieścić 500 osób. To był dla mnie wyjątkowy czas, kiedy mogłem jeszcze bardziej pogłębić swoją relację z Jezusem, swoje powołanie misyjne, radość z bycia uczniem Jezusa Chrystusa. Czasami w swoim życiu potrzebujemy wyjść na pustynię, żeby zatrzymać się w swoim życiu i dokonać refleksji nad swoim żywotem. Wszystko, co dobre szybko się kończy i trzeba było wracać do Iquitos, a tu czekały na mnie rekolekcje dla naszego wikariatu.
   Już myślałem, że jak uczestniczyłem w rekolekcjach kapłańskich w Limie, to nie będę musiał być tutaj. Myliłem się, Ostatni tydzień rekolekcji był najsłabszy,chyba bardzo dużo zależy od prowadzącego i od samej atmosfery i klimatu rekolekcji. Nie chcę oceniać i krytykować, ale jedną uwagę prowadzącemu księdzu nasze rekolekcje pozwoliłem sobie zwrócić osobiście: "jeśli ksiądz chce odprawiać lub koncelebrować mszę świętą, to proszę założyć albę i stułę". Ksiądz rekolekcjonista był był zdziwiony, jakby nie wiedział, że do odprawiania mszy ksiądz zakłada albę i stułę. To nie były najlepsze rekolekcje, a prowadzący mógłby "czytać do poduszki".
 Jak Bóg pozwoli, to za rok tez polecę na rekolekcje do Limy, trzeba szukać dla siebie dobrych ćwiczeń duchowych, które przybliżą nas do Pana Boga.
I tak moje życie misyjne toczy się dalej, czas Wielkiego Postu płynie szybko...
Podczas rekolekcji naładowałem swoje baterie wiary, bo jak się później okaże, Pan Bóg da mi różne próby wiary i doświadczenia.To będzie najtrudniejszy W.Post dla mnie, ale o tym w następnym wpisie. Proszę o modlitwę.

                                         Siostry na osobistej modlitwie w kaplicy.
           Pamiątkowe zdjęcie na zakończenie rekolekcji. Wydaję się trochę duuuuży przy siostrach.
                          Oczywiście nie zabrakło pysznego obiadu na zakończenie rekolekcji.
                            Miejsce w Limie, gdzie przeżyłem cudowny czas rekolekcji.
               Pół godzinki spacerkiem i już byłem na plaży. Wspaniałe miejsce do kontemplacji.
                                               Całonocna adoracja Pana Jezusa.
Pamiątkowe zdjęcie wspólnoty kapłanów w Iquitos.